Myra, nauczycielka drugiej klasy, wiedzie proste życie, w którym łączą ją bliskie relacje z siostrą bliźniaczką i najlepszą przyjaciółką. Pewnego wieczoru, wracając z imprezy, zostaje zaatakowana przez bandę łobuzów. Ratuje ją wilk alfa, Sloan, który widzi w niej swoją partnerkę. Zaczynają poznawać się nawzajem, a tymczasem Sloan musi jeszcze poradzić sobie z pracą w korporacji, zazdrosną byłą dziewczyną i śledztwem w sprawie ataków łotrów na ich społeczność.
Kategoria wiekowa: 18+
Chapter 1
Rozdział pierwszyChapter 2
Rozdział drugiChapter 3
Rozdział trzeciChapter 4
Rozdział czwartyMYRA
– Tato – zawołała Myra, wybiegając z sypialni i zakładając brązowy kardigan na białą koszulkę.
Przy drzwiach wejściowych z trudem włożyła buty i znów zawołała.
– Tatusiu, jestem tak spóźniona… – spojrzała na swoje odbicie w lustrze w wejściu i z trudem zebrała swoje niesforne, kręcone włosy do połowy pleców w niechlujny kok.
Posmarowała usta ChapStickiem i wysłała pocałunki do swojego odbicia.
– Hej, tato, możesz...? – zaczęła wypytywać pustą kuchnię.
W domu panowała niesamowita cisza, więc przełączyła się na swój wyostrzony zmysł słuchu; usłyszała tylko delikatny szum lodówki i lekkie kapanie wody z kuchennego kranu.
– Cholera! – krzyknęła, gdy zorientowała się, że nikogo nie ma w domu. Wyciągnęła telefon komórkowy i próbując opiekać dwie kromki chleba, wybrała numer ojca.
Odebrał po drugim dzwonku. – Myra?
– Tato, dlaczego mnie nie obudziłeś? – zapytała, dotykając dzbanka z kawą, aby ocenić, jak ciepła jest znajdująca się w nim kawa.
– Jesteś jeszcze w domu? – wykrzyknął. – Przepraszam, kochanie, dziś z samego rana mieliśmy dostawę i musiałem odebrać Benjiego – wyjaśnił, gdy w słuchawce rozległy się głośne odgłosy z otoczenia. – Poczekaj.
– Tato...aach!!!
Wzięła swój ulubiony kubek do kawy i nalała do niego świeżej kawy.
– Kochanie, przepraszam, że cię nie obudziłem, ale jesteśmy w tej chwili zajęci. Pogadamy później, dobrze?
KLIK
– Cholera, tato! – przeklinała, wpatrując się w rozłączone połączenie. – Dwadzieścia jeden lat, bez samochodu i beznadziejna... taka właśnie jestem.
Próbując uspokoić swoje szalone myśli, poczuła, że jej tost zaczyna się przypalać. Szybko go wyjęła i westchnęła ciężko, smarując go masłem.
Mam dwadzieścia minut do rozpoczęcia zajęć... Mogę się przemienić i pobiec, ale będę spocona i zgrzana przez cały ranek. Może wezwę zastępstwo na rano i będę miała leniwy poranek... albo po prostu zgłoszę chorobowe.
Oparła się o kuchenną wyspę, skubiąc tosta i rozważając różne opcje. Nagle jej telefon zawibrował, a na ekranie pojawiło się imię Megan.
– Hej, suko.
– Hej-ho, potrzebujesz podwózki? – roześmiała się Megan.
– Nie wiem, jak ty to czasem robisz... ale teraz tak bardzo cię kocham. Za ile? – zanim zdążyła dokończyć pytanie, z zewnątrz rozległo się echo klaksonu samochodu. – Już kończę.
– Nie potrzebujesz mężczyzny lub zabawki, aby to osiągnąć? – zażartowała Megan, po czym rozłączyła się.
Myra potrząsnęła głową, szybko chwyciła swoją torebkę, która leżała przy drzwiach wejściowych i wybiegła z domu.
– Ratujesz mi życie – powiedziała z ulgą Myra, wsiadając do Range Rovera Megan. Pochyliła się nad środkową konsolą i pocałowała Megan w policzek.
Megan uśmiechnęła się, wrzucając bieg i wyjeżdżając z podjazdu. – Możesz mi się odwdzięczyć, przychodząc wieczorem do klubu.
Myra próbowała uniknąć tej prośby i zmienić temat. – Skoro pracujesz, to dlaczego nie śpisz o tak nieludzkiej porze? – Myra droczyła się, patrząc na swoją najlepszą przyjaciółkę.
Zauważyła, że Megan nie miała dziś rano żadnego makijażu, a jej naturalna, blado-oliwkowa skóra lśniła w porannym słońcu. Czarne jak smoła włosy związała w wysoki kucyk, a okulary przeciwsłoneczne odsunęły jej grzywkę od twarzy.
– Tata zapomniał lunchu; rozmawiałam z nim przez telefon, kiedy twój tata rozmawiał z tobą.
Pomyślałam: – Pozwólcie, że pobawię się w dobrego samarytanina i może uda mi się ją przekonać, żeby wyszła dziś wieczorem – Megan uśmiechnęła się, łapiąc się na tym, że Myra próbuje uniknąć tematu.
– Nacisk jest słuszny.
– Poza tym, firma Gallagher's Carpentry dostarcza towar do domu Jamisonów, a te wilki mogłyby mnie podgryzać każdego dnia – Megan westchnęła marzycielsko.
Myra uśmiechnęła się zawadiacko do Megan. – Myślałam, że baron Anderson ostatnio cię podgryza? Czy to nie dlatego nie może zdobyć części do mojego Jeepa?
– Hej, dziewczyna potrzebuje urozmaicenia... i to nie moja wina, że on nie potrafi być wielozadaniowy.
– Dziewczyna potrzebuje pasa cnoty... – mruknęła Myra pod nosem.
– Ale ja mam ciebie.
Myra udała zaskoczenie – Suka.
Wkrótce pogrążyły się w przyjemnej ciszy, podczas gdy w głośnikach samochodu grała muzyka z iPhone'a Megan. Myra uśmiechnęła się do siebie, myśląc o ich przyjaźni.
Megan była jej najlepszą przyjaciółką, odkąd jej ojciec zaczął pracować w firmie Gallagher's Carpentry, gdy miały po dziesięć lat. Oboje rodzice Megan są zmiennokształtnymi, ale Megan została adoptowana i jest w każdym calu człowiekiem.
Razem z Myrielle, siostrą Myry, były trzema muszkieterami, zawsze pakowały się w kłopoty, zarówno w szkole, jak i poza nią.
Z czasem Myrielle zaczęła studiować rachunkowość, a Megan i Myra zdecydowały się na pedagogikę.
Podczas gdy Myra ukończyła studia i była teraz nauczycielką drugiej klasy, Megan rzuciła naukę pod koniec drugiego roku. Odkryła, że taniec jest bardziej opłacalny, a nocne godziny pracy uwalniają jej dni.
– Jak się czuje Myrielle?
– Nadal jest w ciąży i ostatnio wygląda bardziej jak wieloryb na plaży. Po szkole zamierzam ją odwiedzić i zawieźć jej trochę zakupów.
– Mężatka i ciężarna. To przerażające, ale znalazła sobie przystojnego faceta, więc kto by ją winił.
– Zapomnij, że wilki z Jamison mogą cię zjeść... Myrielle zje cię pierwsza, jeśli usłyszy, że mówisz o Benjim w ten sposób.
– Tak, tak... partnerzy mogą być obsesyjni i opiekuńczy. Może i jestem człowiekiem, ale mama i tata nauczyli mnie, jak zachowywać się w pobliżu skojarzonych par – powiedziała Megan, skręcając w ulicę, przy której znajdowała się szkoła Myry.
– I oto jesteśmy... trzy minuty przed czasem – skomentowała, wjeżdżając na szkolny plac.
Na całym terenie znajdowały się dzieci w wieku szkolnym, a także rodzice i nauczyciele, którzy pilnowali ich przed pierwszym dzwonkiem.
– Dzięki, laleczko. Jesteś moim bohaterem.
– Nie ma sprawy. Wiesz, w duchu bycia dobrym samarytaninem, myślę, że wpadnę do warsztatu Frankiego po tym, jak podrzucę obiad taty, i poproszę ich, żeby pospieszyli się z tą częścią do twojego Jeepa.
– Powiedz tylko, że coś cię swędzi i chciałabyś, żeby Baron cię podrapał – Myra westchnęła, zbierając swoje rzeczy. Przynajmniej jedna z nas zostanie obsłużona.
– Z tymi wszystkimi eufemizmami na seks, co o tym myślisz? – Megan mrugnęła.
– Idź podrapać to swędzące miejsce, kochanie.
– Och, tak zrobię. Życzę miłego dnia, panno Myro... i proszę do mnie zadzwonić, zanim wyjdzie pani od Myrielle.
Pocałowały się, gdy zadzwonił pierwszy dzwonek.