Królowa Lykanów: Wydanie Świąteczne - Okładka książki

Królowa Lykanów: Wydanie Świąteczne

L.S Patel

Rozdział: 102

ELODIE

Minęło tak wiele czasu, odkąd Damien i ja byliśmy na lotnisku. Kiedy byliśmy tam ostatni raz, oddalaliśmy się od królewskiego życia, którego Damien tak desperacko unikał, w kierunku nowego życia ze mną, jako jego partnerką.

Zawirowania z zeszłego roku wydawały się teraz tak odległe, razem zbudowaliśmy spokojne życie.

– Wszystko w porządku, słodki groszku? – Damien patrzył na mnie z fotela kierowcy, z rękami wciśniętymi w kierownicę. Z jego uścisku mogłam wywnioskować, że nie byłam sama w swoim oczekiwaniu.

– Nic mi nie jest. – Obdarzyłam go moim najlepszym uśmiechem i odwróciłam się do kłębka włóczki na moich kolanach. Zajęłam się robieniem na drutach, odkąd opuściliśmy pałac. Potrzebowałam sposobu na uspokojenie nerwów po moim związku z Jordanem.

Miałam nadzieję, że członkowie stada lubią szaliki, bo to mój prezent dla wszystkich w tym roku.

– Wiesz, że nie musisz ukrywać przede mną pewnych rzeczy. – Damien wjechał na parking lotniska i zapłacił za bilet. Wyjechaliśmy wcześnie rano, aby uniknąć dużego ruchu.

– Wiem. Wakacje mogą być dla mnie trudne. Chyba jestem po prostu podekscytowana, że te święta spędzę z ludźmi, którzy okazali mi życzliwość. – Zaparkował samochód i odwrócił się do mnie.

Te orzechowe oczy rzucały czar za każdym razem, gdy patrzyły w moje.

– Zasługujesz na każdą życzliwość, Elodie. Obiecuję, że bez względu na to, co się stanie, gdy wrócimy do pałacu, zawsze będziesz mogła mi się zwierzyć.

Wziął moje ręce, odrywając mnie od mojego dwunastego szalika w tym roku i je pocałował.

– Och, jesteś takim mięczakiem! – Powiedziałam żartobliwie i uderzyłam go w ramię. Na moich policzkach od razu pojawił się rumieniec, pokazując tylko, jak bardzo mi się to podobało. Przyciągnął moją twarz do siebie i dmuchnął w mój policzek, powodując, że zachichotałam jak uczennica.

– Jestem taki tylko dla ciebie, moja miłości. – Jego dłoń pogładziła mój policzek, zanim odpiął pas bezpieczeństwa. – Chodź, nie chcemy przegapić naszego lotu.

Przeszliśmy przez odprawę, a w moim żołądku zebrały się motyle. Myśl o zobaczeniu Aaryi i Lexi sprawiła, że byłam bardzo podekscytowana.

Nie mogłam się doczekać, aby usłyszeć wszystko, co przegapiłam i zobaczyć, jak urosły ich dzieci.

– Kto powiedział, że znowu musimy lecieć pierwszą klasą? Czy to był Evan? – zapytał Damien, przeciskając się obok starszego mężczyzny i siadając obok mnie w części ekonomicznej. Zarezerwowałam nam tańsze miejsca, bo wiedziałam, jak bardzo przeszkadza mu jego tytuł. Chciałam, żebyśmy czuli się normalnie. – To mi akurat odpowiada.

– Tak, wydaje mi się, że to był Evan, wspominał coś o przekąskach. – Z minuty na minutę coraz bardziej brakowało mi moich przyjaciół.

– Myślę, że możemy je zamówić, gdy wylądujemy. – Damien wydawał się być podekscytowany, że siedzi wśród ludzi.

Wiedząc, że jest zadowolony, moje ciało wydawało się rozluźnić i pozwoliłam sobie na ogromne ziewnięcie. – Może spróbujesz się przespać? Lot będzie trwał co najmniej trzy godziny.

– Och w porządku. Ale obudź mnie, kiedy przyniosą przekąski. – Uwielbiam te małe precelki. Damien chichotał i poklepał swoje ramię, żebym się o nie oparła. Zanim się zorientowałam, już spałam...

Biegłam rozpaczliwie przez labirynt domu. Drzwi gwałtownie się otwierały i zatrzaskiwały.

Próbowałam otworzyć drzwi po prawej, ale były zamknięte.

Drzwi po mojej lewej skrzypnęły, kiedy dotknęłam klamki.

Jedyne, co mogłam zrobić, to biec dalej, uciekać od niego. Jordan mnie doganiał, a ja nie mogłam znaleźć wyjścia. Proszę, Boże, tylko mnie nie złap.

Skręciłam w prawo, schody osunęły mi się pod stopami, moje ciało zleciało po schodach. Na dole czekały na mnie drzwi frontowe. To musi być to. To musi być wyjście.

Chwyciłam za klamkę i nacisnęłam. Śmiały się ze mnie. Utknęłam, utknęłam, utknęłam! – Nie możesz teraz ode mnie uciec, Elodie! Elodie! Wracaj tu!

Spojrzałam w górę schodów, szarpiąc drzwi w desperacji. Stał na górze, patrząc na mnie z góry. – Tu jesteś. Czas na twój świąteczny prezent. Byłaś bardzo niegrzeczną dziewczynką.

Otworzyłam szeroko oczy i wciągnęłam powietrze, jakbym była pod wodą. Nie mogłam powstrzymać napływających łez, nawet gdybym chciała.

– Elodie? – Głos Damiena przywrócił mnie do teraźniejszości. Na jego kolanach leżały trzy opakowania małych precli. Te orzechowe oczy patrzyły na mnie z wielką troską. – O co chodzi? Co jest nie tak?

– Miałam koszmar. On – on po mnie przyszedł. – Schowałam głowę w dłoniach. Nie mogłam poradzić sobie ze smutkiem. Chciałam się tylko ukryć. Motyle w moim żołądku zrobiły się kwaśne. Czułam, że zaraz zwymiotuję.

– Hej, już dobrze. – Położył delikatnie rękę na moim ramieniu i przyciągnął mnie do siebie, kiedy płakałam. – Jestem tuż obok, kochanie. Nikt po ciebie nie przyjdzie. Obiecuję, że jesteś bezpieczna. Jesteś bezpieczna.

Stałe tempo oddechu mojego towarzysza dało mi coś, na czym mogłam się skoncentrować, moje ciało się uspokajało. Kiedy byłam gotowa, otworzyłam oczy i zobaczyłam małe precle, a mój apetyt powoli wrócił.

– Nie obudziłeś mnie? – zapytałam.

– Wiedziałem, co chcesz, słodki groszku. Nie przestawałaś o nich mówić, kiedy ostatnio lecieliśmy samolotem. – Spojrzałam na niego, mojego pięknego mężczyznę, i w końcu pozwoliłam sobie na uśmiech. On go odwzajemnił.

– Cóż, są fantastyczne. – Chwyciłam opakowanie i rozerwałam je, umierając z głodu. Damien zachichotał i patrzył, jak się zajadam.

Te święta będą inne, powiedziałam sobie. Nie jestem bezradną dziewczynką, którą kiedyś byłam.

***

Zbliżaliśmy się do pałacu, Damien jęknął, gdy zobaczyliśmy królewskie wrota.

– Przysięgam, że cały czas wszystko odnawiają, jakby bramy potrzebowały dodatkowej warstwy złota.

– Och, rozchmurz się! – powiedziałam, dostrzegając samochód z Riley w środku. – Riley i jej partner są tutaj! – Oba samochody zatrzymały się przy bramie, a ja pospiesznie wyszłam na spotkanie z moją siostrą i szwagrem.

– Elodie, jak dobrze cię widzieć. – Objęła mnie, pachnąc piołunem i miodem, i natychmiast poczułam się jak w domu, jak z Damienem. Jej partner stał za nią, wysoki ciemnowłosy mężczyzna, który wydawał się bardziej nieśmiały niż ja przy pierwszym spotkaniu, a to już coś mówi.

– Witaj, siostro. – Damien uścisnął Riley, zanim uścisnął dłoń jej towarzysza.

– To jest Xavier, w końcu przekonałam go, żeby tym razem przyjechał, chociaż powinnam raczej powiedzieć, że to Aarya wykonała większość roboty przez telefon.

– Miło cię poznać, Xavier – również wyciągnęłam rękę, podążając za moim towarzyszem. Nie byłam pewna, czy będzie pachniał tak dobrze jak Riley, a nie ufałam nowym mężczyznom w moim życiu. Uścisnął delikatnie moją dłoń i uśmiechnął się lekko.

– Świetnie, że mogę cię poznać. Miło jest spotkać innego człowieka, który stał się lykaninem. Ta przemiana prawie mnie wykończyła. – Oczywiście! Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam? Nic dziwnego, że był zdenerwowany.

Niestety przy bramie zaczął się tworzyć tłum, różne watahy z całego pałacu zbierały się i robiły zdjęcia.

Damien wypuścił z siebie niskie warknięcie. – Czy nic nie można zrobić bez publiczności? – Instynktownie wzięłam go za rękę, żeby go uspokoić.

– Chodź – powiedziała Riley. – Wejdźmy do środka, zanim się pogorszy.

Riley i Xavier oddzielili się od nas i poszli do swojego pokoju, a my do naszego. Byłam wdzięczna za jej szybką reakcję przy bramie. Na razie cieszę się, że mam czas na odpoczynek.

– Ja się rozpakuję, a ty weźmiesz prysznic? – zaproponowałam Damienowi. Zawsze lubił się umyć po podróży.

– Na pewno nie chcesz do mnie dołączyć, mój mały rysiu? – Podszedł do mnie i uniósł mój podbródek tak, abym spotkała się z jego ustami. Dzieliliśmy powolny pocałunek, zanim cicho westchnęłam.

– Myślę, że potrzebuję trochę więcej czasu, aby przetrawić te wszystkie podróże. – Miałam nadzieję, że nie będzie zły. Zawsze zachęca mnie do mówienia, co myślę i słucha mnie, kiedy mówię “nie”.

Jednak za każdym razem, gdy zabierałam głos, bałam się odrzucenia, bałam się, że ​​zostanę zmuszona do zrobienia czegoś, na co nie byłam gotowa. Koszmar wytrącił mnie z równowagi i potrzebowałam więcej czasu, żeby dogonić teraźniejszość.

– Oczywiście, słodki groszku. Daj mi znać, jeśli zmienisz zdanie. Damien jest taki troskliwy.

Jest najlepszym partnerem, o jakiego mogłabym prosić. Pocałował mnie w czoło, zanim ruszył do łazienki.

Woda w prysznicu już leciała, kiedy zaczęłam rozpakowywać nasze ubrania, a w pokoju zadzwonił telefon. Pomyślałam, że to dziwne, ale to mogło być coś ważnego, więc odebrałam go.

– Halo? – Po drugiej stronie cisza, już miałam odłożyć z powrotem słuchawkę, gdy usłyszałam ochrypły głos.

– Znam twój sekret.

Rozłączył się, zanim zdążyłam odpowiedzieć.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea