Zaćmienie - Okładka książki

Zaćmienie

Kelsie Tate

Rozdział 2

CHASE

„Partnerka, partnerka, partnerkaaaaaa!” zawył w mojej głowie mój wilk.

Spojrzałem na Mayę z irytacją. Nie chciałem, żeby ta mała sierota była moją partnerką. Była miła, ale miałem już kogoś i planowałem uczynić ją moją partnerką.

Spędziłem dzień pracując z ojcem. Wiedziałem, że gdy nowy alfa zostanie wprowadzony do stada, pewnego dnia przejmę rolę bety.

„Chase?”

Podniosłem wzrok i zobaczyłem mojego ojca wpatrującego się we mnie z zaciekawieniem. „Hmm?”

„Chcesz wyrazić swoją opinię?” zapytał, rzucając mi dziwne spojrzenie.

Potrząsnąłem głową, próbując pozbyć się z mojego umysłu uczucia rozproszenia. „Tak, oczywiście…”

Patrzył z uśmiechem, jak próbuję się zorientować, o czym mowa. „Budynek medyczny…” zaczął.

„Tak” odpowiedziałem. „Myślę, że powinniśmy się nim zająć. Mieliśmy już kilka uszkodzeń sprzętu, których można było uniknąć, gdyby budynek medyczny był w dobrym stanie”.

Alfa, przyszły alfa i mój ojciec skinęli głowami, po czym wrócili do swoich spraw.

„Chyba nie rozważasz odrzucenia jej? To nasza partnerka!” krzyknął mój wilk.

~Mamy już partnerkę. Andrea jest naszą partnerką” odpowiedziałem.

Warknął na mnie, po czym dąsał się w zakamarkach mojego umysłu. Wiedziałem, że nie był wielkim fanem Andrei, ale ja już postanowiłem. Odrzucimy Mayę.

Wszedłem do jadalni na kolację i od razu poczułem jej zapach. Był silny, wypełniał pokój niesamowitym aromatem dojrzałych w słońcu brzoskwiń.

Nagle podeszła do mnie Andrea i wyrwała mnie z transu.

„Hej, kochanie, chcesz tam usiąść? Widzę kilka wolnych miejsc” zapytała z uśmiechem.

Uśmiechnąłem się i objąłem ją ramieniem. „Tak”.

Siedziałem cicho obok Andrei, która opowiadała o swoim dniu w klinice, a oczami szukałem Mayi.

W końcu ją znalazłem; siedziała z bliźniakami. „Idealnie” mruknąłem. Wiedziałem, że nie będzie mi łatwo ją odrzucić, jeśli cały czas będą w pobliżu.

„Mówiłeś coś?” zapytała Andrea, kładąc dłoń na mojej.

„Nie” odpowiedziałem i pocałowałem ją w policzek.

Andrea i ja spotykaliśmy się już od ponad roku. Była najsłodszą, najmilszą i najpiękniejszą dziewczyną, jaką znałem. Wiedziałem, że to głupie zakochiwać się w kimś, kto nie był moim przeznaczonym partnerem, ale ona była dla mnie wszystkim.

Dwa lata temu nie udało nam się znaleźć naszych partnerów i zaczęliśmy się spotykać. Mieliśmy nadzieję, że jeśli ich nie znajdziemy, będziemy mogli wybrać siebie nawzajem.

„Cóż, ten plan się nie powiódł, prawda?” syknął mój wilk.

Zignorowałem go. Moje oczy się rozszerzyły, gdy zobaczyłem, jak Maya wychodzi sama. „Zaraz wracam” powiedziałem do Andrei. Nie spuszczałem wzroku z Mayi; poszedłem za nią w kierunku korytarza.

„Maya” zawołałem, gdy dotarła do końca długiego korytarza.

Odwróciła się do mnie z uśmiechem. „Cześć, Chase”.

„Musimy porozmawiać” powiedziałem chłodno.

Zmarszczyła brwi, wyczuwając mój zły nastrój. „W porządku. Wejdź” odpowiedziała, rzucając mi dziwne spojrzenie.

Wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi.

„Słuchaj, Maya, chodzi o to…”

„Wiem, że prawdopodobnie nie jestem tym, czego oczekiwałeś. Nie spodziewałam się, że to będziesz ty” powiedziała Maya z nerwowym chichotem. „Ale cieszę się…”

„Nie, Maya, źle mnie zrozumiałaś. Nie chcę tego” przerywałem jej.

„Co?” zapytała. Widziałem, że była zdezorientowana i rozczarowana; na jej twarzy zaczął rozprzestrzeniać się ból . „Co masz na myśli?”

Wziąłem głęboki oddech. „Ja, Chase Branson, odrzucam ciebie, Mayę Hart, jako moją partnerkę”.

Nie! Chase, nie rób tego! Ona jest naszą partnerką! krzyknął mój wilk, gdy powiedziałem na głos, że ją odrzucam.

Pod Mayą ugięły się nogi i jęknęła.

Patrzyłem, jak usilnie próbowała utrzymać się na nogach. Po jej policzkach spływały łzy bólu. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na mnie ze złością. „Przyjmuję twoje odrzucenie”.

Odwróciła się, weszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi.

Skrzywiłem się z powodu narastającego w brzuchu bólu. Pochyliłem się i zamknąłem mocno oczy, mając nadzieję, że ból szybko minie

Po kilku chwilach ból ustąpił, a ja wyprostowałem się i wyszedłem z pokoju, czując się dziwnie ociężały.

Gdy dotarłem do końca korytarza, uśmiechnąłem się, widząc idącą w moim kierunku Andreę. „Hej! Chcesz iść na górę?”

Przyciągnąłem ją do siebie i przycisnąłem usta do jej ust. „Chodźmy”.

Uśmiechnęła się. Wzięła mnie za rękę i poszliśmy na górę do mojego pokoju.

***

Następnego ranka była niedziela, nasz dzień wolny. Stado spędzało dzień odpoczywając i bawiąc się z bliskimi.

Zszedłem na dół na śniadanie i zauważyłem, że Mayi tam nie było.

Wyrzuciłem tę myśl z głowy. Prawdopodobnie spała po tym, jak przez cały tydzień ciężko pracowała. Nie żeby mnie to obchodziło: nie była już moją towarzyszką. Andrea miała być moją towarzyszką.

Spędziłem dzień z Andreą, ciesząc się jej towarzystwem i trzymając ją w ramionach tak często, jak tylko miałem ku temu możliwość.

Zamknąłem oczy i wdychałem jej zapach. Pachniała ładnie; miała całkiem normalny zapach zmieszany z kokosowym szamponem.

Ale nie był tak odurzający ani tak wszechogarniający, jak zapach Mayi.

Podczas kolacji wszyscy wstaliśmy z miejsc, gdy weszli alfa i luna.

„Stado Aurora, cieszymy się, że zakończyliśmy sezon zbiorów! Dobra robota! Cieszmy się czasem odpoczynku w kolejnym tygodniu, przygotowując się do następnego sadzenia!”

Luna wystąpiła naprzód. „Za obfite zbiory!”

„Za obfite zbiory!” powtórzyło stado.

Z uśmiechem rozejrzałem się po pokoju pełnym dumnych członków stada, po czym mój wzrok spoczął na Mayi.

Jej oczy były smutne i ewidentnie tylko udawała, że się uśmiecha. Wziąłem głęboki oddech i zacisnąłem uścisk na ramieniu Andrei. Miałem nadzieję, że dokonałem właściwego wyboru.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea